Archiwum 24 grudnia 2002


gru 24 2002 List otwarty do Kontestatora
Komentarze: 3

Musimy (na przyszłość) ustalić formę naszego wspólnego kontestowania.  Jeśli nie dialog to....

Możliwych jest kilka opcji :

Piszesz, ja to komentuję, a temat tego, o czym piszesz: jest dla mnie niespodzianką, ja ci go podsuwam lub – wybieramy go wspólnie. ja piszę a Ty poprawiasz Ty piszesz a wpisuję pomiędzy wiersze to, co tam wyczytałam piszemy równocześnie nie znając wzajemnie swoich wersji, zamieszczamy je obok siebie, patrzymy co z tego wyniknie i opisujemy spostrzeżenia.

Brudnopisy palimy (uroczo staroświeckie), wrzucamy do niszczarki (praktyczne) pieczołowicie zachowujemy dla swoich (i nie tylko) potomnych (pragmatyczne, choć może nieco na wyrost), wymieniamy się nimi (Ty, za kilka lat, będziesz mógł sprzedać moje na akcji białych kruków, co ja zrobię z Twoimi.... właściwie to mam centralne ogrzewanie, ale nie martw się, coś wymyślę).

Czy pominęłam jakąś możliwość?

Jak już wrócisz ze Świątecznej Górskiej ekspedycji w poszukiwaniu Yeti daj znać przez umyślnego, co sądzisz w wiadomej (bo przedstawionej powyżej) kwestii.

Tu taka mała uwaga natury, rzekłabym - organizacyjnej : list żelazny, w jaki wyposażyłeś ostatniego; z wysłanych do mnie, posłańców, okazał się być zrobiony z fatalnej jakości stopu. Nieszczęśnika zasiekły na rogatkach straże. Nieprawdą są pogłoski, rozpuszczane przez moich wrogów politycznych, jakobym zjadła go na obiad. Co nie zmienia faktu, iż współpracowników dobierasz sobie zdecydowanie zbyt łykowatych.

Na koniec, pozwolisz, że w imieniu naszego tandemu, złożę życzenia tym wszystkim, którzy znaleźli w sobie dość samozaparcia (rzec nawet można – heroizmu) by doczytać tę notkę do końca

**************RADOSNYCH ŚWIĄT *****************

                                                                                                                 2lr

                 

 

2_lewe_kontestuja : :